Był rok 2019. Do paragwajskiego sanktuarium narodowego w Caacupe wybrali się michaliccy klerycy z Ñemby. Może nie byłoby nic szczególnego w tej pielgrzymce, gdyż co roku po zakończeniu roku akademickiego w grudniu udają się tam do Matki Bożej, ale wzięli oni ze sobą dużą paczkę.
Nadzwyczajne książeczki
Paczka zawierała kilkaset egzemplarzy pierwszego tomiku zatytułowanego „Kłosy michalickie”. Były to małe książeczki wydane w Paragwaju w ilości 10 tys. egzemplarzy, które klerycy rozdawali pielgrzymom uczestniczącym we Mszy św. Bardzo szybko ujrzał światło dzienne drugi tomik, a trzeci rósł jak ciasto na drożdżach. Cóż takiego ciekawego zawierała ta publikacja?
„Kłosy…” to tomiki o wręcz fantastycznej treści. Problematyka w formie kilkuminutowych opowiadań na każdy dzień miesiąca jest inspirowana na wydarzeniach rzeczywistych i pouczających z życia błogosławionego ks. Bronisława Markiewicza, który po hiszpańsku dzieli się swym charyzmatem. Autorami są osoby spod gwiazdozbiorów Wielkiej Niedźwiedzicy i Krzyża Południa. Wystarczy rzucić okiem na kilka podtytułów, takich jak: „Gwiazdy jeszcze nie świecą”, „Spotkanie z mężem Bożym”, „Mały złodziejaszek” , „Ostatnia rozmowa”, aby zapalić się do ich lektury.
Nowa historia michalicka
Pierwsi misjonarze michalici w Ameryce Południowej byli pochodzenia polskiego. Kraje do których przybyli stały się dla nich nowymi ojczyznami, które autentycznie ukochali. Pozostawili oni ślady, z którymi warto się zapoznać i posiąść wiedzę o ich życiu i o ich działalności misyjno-duszpasterskej. Tworzą one nieznane dla wielu oblicze historii michalickiej na Kontynencie Nadziei. To wszystko, jak zasiane ziarno chce zobaczyć światło dzienne. Na tę przeszłość warto spojrzeć jak na Krzyż Południa, którego niestety nie możemy zobaczyć z perspektywy Polski.
Tajemnica powołania misyjnego
W „Powściągliwości i Pracy” z roku 1996 znajdujemy wywiad z misjonarzem z tamtego kontynentu. Prowadzący dziennikarz po rozmowie stwierdził, że nie potrafi „powiedzieć, czy udało mu się odkryć tajemnicę, odpowiedzieć sobie na pytanie, kto i dlaczego zostaje misjonarzem?” Na kwestie poruszone usłyszał: „Przyjedź do nas chociaż na miesiąc. Wtedy dopiero dobrze napiszesz”.
Epizod z Dziejów Apostolskich mówiący o nawróceniu dworzanina etiopskiego, który przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu, daje znamienne rozwiązanie, nawet na powyższe zagadnienia. Otóż do Etiopczyka czytającego proroka Izajasza, przybliżył się Filip Apostoł i zapytał go czy rozumie to co czyta? Odpowiedź dworzanina jest zdumiewająca, a zarazem pouczająca: - Jakżeż mogę [rozumieć], jeśli mi nikt nie wyjaśni?
Szerokie serce i otwarta głowa
Powracając do wywiadu znajdujemy w jego zakończeniu refleksję felietonisty, który skłonny jest „sądzić, że być może prócz tajemnicy powołania, nie ma żadnej innej, że odległe światy nie są aż tak bardzo odległe, by nie mogło ich objąć szerokie serce i otwarta głowa”.