Niezłomni i ich wiara w Boga i Polskę

facebook twitter

01-03-2020

Dobry żołnierz walczący w sprawiedliwej wojnie może być bardziej zjednoczony z Chrystusem niż pacyfista, który walczy o pokój – tak miał powiedzieć Józef M. Bocheński, żołnierz, dominikanin, filozof i rektor Uniwersytetu we Fryburgu. Miał prawo, aby tak twierdzić, bo sam brał udział w kampanii wrześniowej 1939 roku, a następnie w walkach pod Monte Cassino z II Korpusem gen. Andersa. Był to bez wątpienia wielki człowiek, wielki Polak i wielki ksiądz. Jego postać pokazuje, że nie ma sprzeczności pomiędzy rozumem i wiarą, patriotyzmem i walką o wolność. Co więcej, w naszej historii często było tak, że to właśnie ludzie głębokiej wiary w sposób naturalny i heroiczny kochali swoją Ojczyznę. Wszyscy polscy święci kochali Ojczyznę i daj Boże, aby każdy Polak chciał być świętym i tak kochał swoją Ojczyznę jak oni! Nasuwa się tu także pewna analogia. Tak, jak kiedyś męczennicy przelewali krew za wiarę i Chrystusa, tak w naszej Ojczyźnie znaleźli się ludzie, którzy swoją krwią przypieczętowali miłość do Polski.

W Kościele mawia się, że „krew męczenników jest posiewem nowych chrześcijan”. A zatem krew polskich bohaterów bez wątpienia jest posiewem wielkich Polaków, którzy po nich przyjdą. Nie dzieje się to jednak samoistnie. Troska o przelaną krew za Ojczyznę wymaga pracy i zaangażowania, dlatego tak ważne wydaje się dzisiaj edukowanie i honorowanie naszej wspólnej historii. Także Niezłomnym idea patriotyczna została przekazana przez przodków. Wychowywani byli w środowisku, które podtrzymywało pamięć o powstaniu styczniowym i listopadowym. Duch wolności naszego Narodu przetrwał w pamięci tych niezwykłych wydarzeń, które naznaczone zostały polską krwią. My, jako spadkobiorcy krwi Żołnierzy Niezłomnych, mamy obowiązek podtrzymywać tę pamięć. Z tej pamięci rodzi się nasza tożsamość. Nie wolno nam o nich nigdy zapomnieć. Zapomnienie lub odrzucenie ich ofiary oznaczałoby zdradę nie tylko wartości, za które walczyli, ale także zdradę tego, kim jesteśmy i tego, co mamy przekazać przyszłym pokoleniom. Polska została nam przekazana w darze. Wydaje się nawet, że czasami przez naszą postawę na nią nie zasłużyliśmy. Jest to wielki skarb i wielka odpowiedzialność, bo po nas przyjdą kolejne pokolenia. Nas nie będzie, ale Polska przetrwa. Za kilkadziesiąt lat ktoś może zapytać: „A kim byli moi przodkowie? Jakie wartości szanowali? Jaką pamięć o przodkach nam przekazali?”.

Mój krewny, który był żołnierzem Andersa i mieszkał na emigracji w Londynie mawiał: „Polsce i Bogu się nie odmawia!”. Zachwyca nas taka postawa, a jednocześnie pokazuje jaki był hart ducha i wiara pokolenia, które żyło w tamtych czasach. Taką postawę reprezentowali także Żołnierze Niezłomni. Zapamiętani zostali nie tylko jako ludzie mężni, odważni i gotowi na najwyższą ofiarę, ale także jako ludzie wierzący i czerpiący swoją siłę z przywiązania do Boga i Kościoła. Tutaj chciałbym wspomnieć o płk. Łukaszu Cieplińskim, prezesie IV Zarządu Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Mało kto wie, ale co jakiś czas wraca wśród wiernych i patriotów myśl, aby rozpocząć jego proces beatyfikacyjny i zaliczyć do grona błogosławionych Kościoła katolickiego. Jednocześnie od razu podnoszone są głosy przeciwne: „A cóż takiego świętego zrobił? Żołnierz jak każdy inny”. Zresztą na takiej negacji się nie kończy i niektórzy nazywają Niezłomnych „zwykłymi bandytami”. Nam nie wolno tak myśleć! Nie możemy zrażać się takimi słowami, ale wierzyć w przesłanie jednego z wierszy nieznanego autora, który stwierdził: „Niebo pełne jest polskich bandytów”. Wróćmy jednak do życia płk. Cieplińskiego i jego świętości. Na podstawie świadectw i dokumentów jesteśmy w stanie odtworzyć heroiczność jego cnót i wewnętrzne zjednoczenie z Chrystusem. Wśród pamiątek, które po nim pozostały znajdujemy grypsy z więzienia, w których pisał następujące słowa: „Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej, niż kiedykolwiek, że Idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście”. Czy tak mógłby napisać człowiek, który jest daleko od Boga? Czy gdyby nie wiara w Boga i pewność Jego obecności byłby zdolny do tak wielkiego poświęcenia? Nie mamy żadnych wątpliwości, że tak postępują święci i ludzie, którzy nie boją się śmierci, bo dla nich „żyć to Chrystus, a śmierć to zysk!”. Warto wspomnieć tu także o świadectwie ks. infułata Józefa Sondeja, kapelana AK i kolegi szkolnego dwóch straconych członków IV Zarządu WiN. W jednej z homilii powiedział: „Prezes Łukasz Ciepliński to niezwykła postać. To człowiek święty. To był człowiek, który codziennie klękał, modlił się, który przyjaźnił się z kapelanami Armii Krajowej, u których bywał bardzo często i z którymi szedł nieraz do kościoła, trzymając pod pachą wielki modlitewnik. W grypsach wychodzi, jakim był człowiekiem. Jak wielkim był czcicielem Matki Najświętszej, jak bardzo kochał Pana Boga i jak wierzył w Opatrzność Bożą. Te listy, kierowane do żony i później do synka Andrzejka, świadczą o tym. To człowiek naprawdę święty, człowiek, który potrafił żyć wiarą, żyć Panem Bogiem i nigdy nie załamywać się”. Czy po takim świadectwie możemy wątpić w słuszność starań zmierzających do beatyfikacji płk. Cieplińskiego?

Kończąc chciałbym powiedzieć, jak wielkim zaszczytem jest dla mnie możliwość wygłoszenia Słowa Bożego w święto Żołnierzy Niezłomnych. Chciałbym z tego miejsca, w imieniu Polski i Kościoła, podziękować Wam Niezłomni: za waszą wiarę, ofiarę i śmierć. Nie poszły one na marne. Obiecujemy pilnować Polski, bo została nam ona przekazana w darze bez naszych zasług. Zrobimy wszystko, aby hasło: „Bóg, Honor i Ojczyzna” przetrwało w nas i w pokoleniach, które przyjdą po nas. Poświęcimy nasze talenty, czas, zdrowie i środki, aby nigdy o Was nie zapomniano. Wdzięczni za Waszą wiarę chcemy czerpać z niej siłę, abyśmy nigdy nie zaparli się Chrystusa i naszej Ojczyzny. Amen.


​​​​​​​Homilia ks. Mateusza Szerszenia CSMA wygłoszona 23.02.2020 w kościele Matki Bożej Królowej Aniołów w Warszawie z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych