Jakim pesymistą jesteś?

„Jestem pesymistą”. Takie stwierdzenie najczęściej budzi negatywną reakcję otoczenia, co dodatkowo utwierdza pesymistę w jego przekonaniach i poczuciu zawodu. Nikt przecież nie chce przebywać w towarzystwie osoby, która patrzy na świat przez ciemne okulary. Sprawa jednak nie jest wcale taka prosta, a pesymiści spotykani są również na kartach Biblii, a ich pesymizm przybiera różne oblicza.

Pierwszym typem pesymizmu jest pesymizm psychologiczny. Związany on jest ze światem uczuć i najczęściej nie stanowi zagrożenia dla człowieka. Co więcej, każdy z nas doświadcza tego rodzaju pesymizmu, gdy przeżywa trudności, żałobę lub strapienia duchowe. W Biblii pesymistą psychologicznym jest Kohelet, autor księgi słynącej ze swojego „vanitas vanitatum” - marności nad marnościami. Odczuwanie negatywnych emocji jest zazwyczaj  sporym wyzwaniem dla człowieka. Przygnębienie, smutek, rozczarowanie, niepokój, żal i poczucie winy mogą sprawić, że człowiek koryguje swoje podejście do świata. Często zmienia się wtedy jego wygląd, myślenie i zachowanie. Taki pesymista będzie próbował szukać drogi wyjścia ze swojego pesymizmu. Sięga wtedy po modlitwę, kontakt z innymi ludźmi, ale rozwiązaniem może być także samotność i chwila wytchnienia, by pozbierać myśli. Świat jest pełen psychologicznych pesymistów. Nie stanowią oni żadnego zagrożenia dla otoczenia, a ich ponure usposobienie nie trwa długo.

Drugą postacią biblijną, którą nazwać można pesymistą jest Hiob. Księga opisująca jego losy czerpała swoje inspiracje z babilońskiego dzieła „Poemat o cierpiącym sprawiedliwym”, które uważane jest za jedno z najstarszych pism o charakterze pesymistycznym. Pesymizm Hioba można nazwać pesymizmem egzystencjalnym. Sięga on dużo głębiej niż emocjonalne przeżywanie smutku. Pesymizm egzystencjalny jest reakcją człowieka na jego kruchą kondycję. Hiob zauważa, że mimo dobrych chęci życie ludzkie przepełnione jest cierpieniem, chorobą i trudem. Nawet sprawiedliwe życie nie uwalnia od tego, co jest konsekwencją grzechu, a zło potrafi dotknąć człowieka bardzo boleśnie. Pojawiają się myśli o śmierci jako jedynym możliwym rozwiązaniu. Pesymistyczna myśl Hioba uświadamia nam ograniczoność ludzkich sił i możliwości. Przypomina nam, że jesteśmy prochem i w naszym życiu są rzeczy, na które nie mamy wpływu. W tym kontekście Hiob zmaga się z „syzyfowym” problemem bezsilności. Dopiero wtedy bardziej zrozumiałe wydaje się jego wyznanie: „Niech przepadnie dzień mego urodzenia” (Hi 3,1).

Mamy wreszcie pesymizm totalny, który jest postawą filozoficzną i skrajnie niechrześcijańską. Powiem szczerze, że wcale nie jest łatwo znaleźć w Piśmie Świętym osobę, która reprezentowałaby ten pogląd. Najbardziej bliski temu podejściu wydaje się Poncjusz Piłat ze swoim: „A cóż to jest prawda?”. Pesymizm poznawczy Piłata świadczyć może o tym, że jego filozoficzny wybór sugeruje, że rzeczywistość nie ma żadnego sensu. Ten rodzaj pesymizmu odrzuca nadzieję na to, że kosmos jest czymś więcej niż chaos, a Bóg nie interesuje się losem człowieka. Brak sensu pociąga za sobą niechęć do życia i wszystkiego, czemu ludzie nieudolnie próbują nadać sens. Depresja wydaje się wtedy całkiem naturalną reakcją na katastroficzny obraz świata. Prawda, dobro, piękno i miłość są wtedy jedynie wielkim oszustwem i mrzonką. Taki świat nieuchronnie zmierza ku upadkowi i pustce.

Każdy z nas jest trochę pesymistą. Tacy po prostu jesteśmy. Dopóki nasz pesymizm nie przybiera formy totalnej, to wcale nie musi oznaczać niczego złego. Gdy jednak uznamy, że „zupełnie nic nie ma sensu” to trzeba by zadać pytanie o naszą wiarę w dobroć Boga i jego opatrzność.