(Mk 1, 12-15) Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Czterdzieści dni przebywał na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś Mu usługiwali. Po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
„Duch wyprowadził Jezusa na pustynię”.
Modlitwa w Środę Popielcową na rozpoczęcie Eucharystii miała następujące przesłanie:
„Panie, nasz Boże, daj nam przez święty post zacząć okres pokuty, aby nasze wyrzeczenia umocniły nas do walki ze złym duchem.”
Otóż, trzeba nam 40 dni oczyszczenia serca, aby podjąć walkę z pokusami szatana.
Pokusy przeważnie dotykają subtelnej kwestii naszego sumienia, a mianowicie chodzi o hierarchie wartości w myśleniu i działaniu.
Czyli, co i czemu podporządkowujemy nasze wybory?
Czy o sprawach naszego życia decyduje Duch Święty, a przez Niego dążenie do życia nadprzyrodzonego, czy ciało, a więc zaspakajanie wszystkich swoich potrzeb, dążenie do przyjemności i spełnianie własnych pragnień?
Problem w tym, że sprawy dotyczące egzystencji nie wymagają wysiłku intelektualnego ani duchowego, narzucają się same i często wypierają sprawy Ducha i zbawienia swojej duszy.
Przypatrzmy się teraz swoim działaniom i czemu najwięcej poświęcamy czasu.
Czyż nie uważamy za konieczne:
- wykonywanie wielu działań związanych z codzienną pracą,
- zarabianiem na swoje utrzymanie,
- kupowaniem pożywienia,
- zdobywanie wiedzy i kwalifikacji zawodowych,
- oczywiście zajmowaniem się dziećmi i ich wychowanie,
- zaspakajanie własnej ciekawości,
- oglądanie TV, czy społecznościowych portali.
A kto z nas uważa, że od tych spraw są rzeczy jeszcze bardziej konieczne jak np. m o d l i t w a.
Patrząc egzystencjalnie, modlitwa nie przynosi pieniędzy , ani nie likwiduje głodu żołądka.
A poza tym, można w ogóle w ciągu dnia nie czuć potrzeby jej odmawiania!
Karl Rahner – nieżyjący już teolog, jezuita tak przedstawia ten problem:
„Stanąć w obliczu Boga w czci i miłości, znaczy modlić się.
Człowiek staje wówczas w jedności wobec Tego, który jest wszystkim i już to jest czynieniem czegoś z kręgu rzeczy najważniejszych i najpotrzebniejszych.
Modlitwa jest czynieniem czegoś, co czynią nie wszyscy.
Bo to, co jest z kręgu rzeczy najważniejszych, jest tym samym czymś najbardziej wolnym, co nie narzuca się w cale, jako coś, co muszę zrobić, ale jest darem dobrowolnej miłości i dlatego zdarza się rzadko.
Stąd modlitwa spychana jest na margines.
Tak niewielu z nas modli się naprawdę, bo nie popycha nas do tego „konieczność życiowa”.
Jedynie serce, miłość, prawdziwa wolność, pomogą nam w modlitwie.
Są takie sprawy ludzkie, takie czyny serca, o których każdy myśli, że je zna.
A tymczasem one właśnie, najoczywistsze, najprostsze, są dla człowieka najtrudniejsze.”
Czasami może nas to bardzo zaskoczyć, że wszystkiego nam potrzeba w ciągu dnia, tylko nie Boga!
Dlatego chcę ją przynęcić,
na pustynię ją wyprowadzić
i mówić jej do serca. (Oz 2, 16).
Często zastanawiamy się, jakie formy umartwienia podjąć w Wielkim Poście. Myślimy wówczas o umartwieniach zewnętrznych.
A może podjąć decyzję powrotu do modlitwy porannej i wieczornej?
Trzeba może rano wcześniej wstać, aby przywitać się:
- z Bogiem Ojcem modlitwą „Ojcze nasz”,
- z Panem Jezusem czytając słowo Boże, dane nam na ten dzień przez liturgię Kościoła,
- z Duchem Świętym prosząc Go o miłość do najbliższych i pomoc bycia dobrym ojcem lub matką,
- a z Matką Boża, aby Jej zawierzyć cały ten dzień i oddać się w Jej opiekę.
- wieczorem natomiast, zaprosić do modlitwy całą rodzinę i wspólnie odmówić 10 różańca, dziękując Bogu za cały dzień, przepraszając się wzajemnie oraz prosząc o błogosławieństwo i jedność w małżeństwie i w relacjach z dziećmi.
I jeszcze jedno, bez Trójcy świętej i Matki Bożej nie poradzimy sobie w walce z demonem.
Módl się, proś, zawierzaj, bo to naprawdę k o n i e c z n e!
Zapragnijmy, więc modlitwy, tej rzeczy wydawałoby się najoczywistszej, a tak trudnej do wykonania.