Tajemnica zbawczej oliwy - XXXII niedziela zwykła, rok A - 8 listopada

(Mt 25, 1-130) Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".

Słowa powyższe św. Mateusz umieścił w swojej  „ Piątej Wielkiej mowie Eschatologicznej”, w której mówi jak będzie na „końcu czasów”.

Przypowieść ta może w nas budzić wiele pytań:

- Dlaczego te roztropne panny były tak skąpe i nie podzieliły się oliwą?

- Dlaczego sam Jezus tak ostro potraktował nieroztropne panny słowami: „Nie znam was”?

- W końcu, na czym polega ewangeliczny nierozsądek oraz czym jest owa tajemnicza oliwa dająca wstęp do Królestwa Bożego?

1. Przygotowanie na Paruzję.

Mowa powyższa mówi nam o Paruzji, czyli powtórnym przyjściu Jezusa Chrystusa, które zapowiedział przy swoim wniebowstąpieniu przez Aniołów:

„Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach.  I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».( Dz 1, 10-11).

Problem jest ukryty w słowach: „Gdy się pan młody opóźniał”.

Opóźnienie paruzji stwarza problem, niebezpieczeństwo oziębłości w miłości. Poczucia, że jeszcze mam czas, aby zacząć kochać całym sercem Jezusa, może na starość?

A teraz mam czas na korzystanie z życia, skupieniu się na sobie i własnych przyjemnościach oraz szybkiego dorobienia się, aby pieniądz mnie zadowolił i uczynił szczęśliwym.

2. Wszyscy posnęli.

Słowo Boże mówi, że wszystkie panny w oczekiwaniu posnęły.

A zatem u roztropnych, mądrych nie chodzi o doskonałą czujność ile przygotowanie na tę najważniejszą chwilę życia – spotkanie z Panem.

Mądre zasnęły spokojnie, w poczuciu, że nagłe przyjście Oblubieńca ich nie zaskoczy. Były po prostu PRZYGOTOWANE na to spotkanie.

Nieroztropne będąc zupełnie nieprzygotowane w całej swojej bezmyślności na to spotkanie z Panem, też posnęły, myśląc sobie, jakoś to będzie i w ostatniej chwili można jeszcze coś załatwić.

„Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy.”

Znakiem bycia przygotowanym było posiadanie ŚWIATŁA.

Światło symbolizuje w teologii zbawienia wewnętrzną gotowość człowieka na spotkanie z Panem po śmierci. Gotowość ta wyraża się w czystym sercu i w zasługach miłosierdzia względem ludzi.

Jedne obudzone posiadały te dary i łaski, drugie niestety nie.

Dla tych drugich zakończyło się to tragicznie: ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI i słowami Oblubieńca: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was».

Czy ja w każdej chwili życia jestem przygotowany na śmierć, na nagłe spotkanie z Panem?

Czy codziennie mogę spokojnie zasypiać ze świadomością, że jestem PRZYGOTOWANY na to SPOTKANIE?

 

3. Oliwa.

Spróbujmy teraz odkryć tajemnicę oliwy.

Czym ona jest?

Myślę, że oliwa jest symbolem czegoś co nas konstytuuje i charakteryzuje.

Każdy z nas przez całe życie zbiera własną oliwę: żywej wiary, świeżości chrześcijańskiej wyrażającej się w trosce o zbawienie własne i innych w modlitwie, pokucie i jałmużnie.

Jak widzimy, tej „oliwy” nie da się więc odsprzedać.

Niestety są chrześcijanie, którzy późno  budzą się z beztroskiego i bezmyślnego przeżywania własnego życia, pomimo wielu Bożych nawoływań.

Te Boże  nawoływania dotyczą przede wszystkim zmiany świeckiego stylu naszego życia i przewartościowania jego.

Bóg często chcąc otrząsnąć nas z tego życiowego marazmu i dopuszcza na nas różne doświadczenia:  świadectwa i modlitwę innych ludzi, czasem zupełnie „przypadkowo” spotkanych, a nawet cierpienie, czy śmierć osoby bliskiej.

Bóg walczy o nasze zbawienie, pomimo naszej wielkiej ignorancji w stosunku do nadchodzącej śmierci. A nam, na nasze nieszczęście wydaje się, że wszystkich obok może ona dotknąć, tylko nie mnie!

Ewangeliczny nierozsądek współczesnych chrześcijan dotyczy również przeżywania własnego życia bez Boga albo przynajmniej tak, jakby Boga nie było – to obecnie jest na topie w całej liberalnej Europie.

 

Moi drodzy młodzi przyjaciele, do was się teraz zwrócę:

- Kto wam powiedział, że wiara jest związana tylko ze starością, a nie z młodością?

- Kto wam powiedział, że do Boga i do Kościoła przychodzą małżeństwa dopiero wówczas, kiedy wychowują własne dzieci, bo wcześniej nie ma czasu na modlitwę i życie Boże?

- Kto wam powiedział, że wyrażania uczuć miłości w relacjach partnerskich nie da się połączyć z Bogiem?

Odrzuć bezmyślne, bezrefleksyjne podchodzenie do własnego życia!

Życie się zaczyna i kończy!

4. Lampion.

Od ciebie zależy jaką „oliwą” wypełnisz swój lampion „wiecznego światła”.

Zaczynaj już od dzisiaj:

- Jeśli możesz, pojednaj się dzisiaj z Bogiem. Bez łaski uświęcającej nasze dobre czyny i codzienne obowiązki związane z naszym powołaniem są martwe, i nie nabierają mocy zbawczej.

- Swoje dobre czyny przepełnij miłością, którą otrzymałeś od Ducha Świętego na chrzcie św.

- Codziennie jako młody człowiek przez swój wysiłek i trud zgłębiania swojej wiedzy i profesji zawodowej możesz być bardziej kompetentny w służeniu ludziom.

- Jako mąż i żona, ojciec i matka do swojego trudu rodzicielskiego możesz zapraszać Jezusa, aby On uczynił twój wysiłek piękną „oliwą” na życie wieczne.

5. Łaska uświęcająca.

Może w nas zrodzić się pytanie, czy więc warto dobrze czynić nie będąc w łasce uświęcającej?

I dlaczego wartość naszych dobrych czynów nabierają mocy zbawczej tylko wówczas kiedy jesteśmy w łasce uświęcającej?

Co uświęca nasze dobre uczynki?

Tylko Pan Jezus, Jego męka i śmierć na krzyżu, czyli Jego zasługi przed Ojcem mogą uświęcić i uczynić wartością zbawczą każdy nasz dobry uczynek.

Nasze dobre uczynki wypływające ze współpracy z łaską uprzedzającej, są zapisane w niebie.

Owszem również mają swoja wartość nasze dobre uczynki czynione w grzechu, ale tylko wówczas kiedy prowadzą nas do nawrócenia, a kiedy umrzemy, przynajmniej parę ludzi, którym uczyniliśmy dobro, w dowód wdzięczności może będzie się za nas modlić.

Ale cóż z tego, że uczynimy dobro, jak pomrzemy w grzechu ciężkim. Same dobre uczynki nas nie zbawią. Poganie też czynią dobro!!!

Natomiast zupełnie inne znaczenie i wartość nabierają nasze uczynki kiedy czynimy je będąc w łasce uświęcającej. Wówczas owa łaska płynąca od Pana Jezusa uświęca nas i dobro, które czynimy. Bo czynimy je z Nim i przez Niego.

 A wówczas obojętnie kiedy odejdziesz z tego świata, spotkasz się na Bożym sądzie z najważniejszymi słowami wypowiedzianymi przez Jezusa: „ Znam ciebie i twoje czyny, wejdź do radości mojego Ojca”. Amen!

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy