Tylko Ona wie, co czuję

Pierwsza sobota miesiąca to okazja, żeby zajrzeć w Serce Matki Bożej. Moje spoglądanie w Jej Serce zależy w dużej mierze od mojej kondycji. W zależności od tego, co czuje moje serce przedstawia mi się obraz Serca Matki Bożej, które jest pełne empatii, gdyż przeżyło wiele i nie musi udawać, że rozumie, co naprawdę czuję.

Bywa czasami tak, że zaglądam do Serca Maryi z niepokojem. Niosę ze sobą zmartwienia, obawy i nieuporządkowane myśli. Kiedy jednak przypominam sobie, co przeżyła Maryja, nagle moje serce znajduje ukojenie. Nie jest przecież tak, że w trudnych doświadczeniach człowiek jest osamotniony.

Od kiedy grzech wszedł na świat „niespokojne jest nasze serce” – powiada św. Augustyn. Niepokalane Serce Maryi jest pod tym względem wyjątkowe. W zasadzie Maryja nie powinna odczuwać tego, co inni grzesznicy (była przecież bez grzechu), a jednak od momentu Zwiastowania aż po Golgotę Jej Serce co jakiś czas doświadcza niepokojów, które słusznie nazywamy boleściami. Przypomnę tylko, że tymi boleściami Serca Maryi były: proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, zgubienie Jezusa, spotkanie z Jezusem na Drodze Krzyżowej, ukrzyżowanie i śmierć Jezusa, zdjęcie Jezusa z krzyża oraz złożenie Jezusa do grobu.

Siedem boleści Serca Maryi niosą mi pociechę, że jest na świecie takie Serce, które mnie rozumie, akceptuje i kocha. Nie muszę się w Nim wstydzić moich lęków i obaw, bo nieustannie słyszę zapewnienie: „Synku, jestem z tobą. Współodczuwam wszystko, co masz w sercu i nigdy cię nie opuszczę”.