Wojna zimowa

Rok 1939 był świadkiem wojny na dalekiej północy. Związek Radziecki zaatakował terytorium Finlandii i napotkał na niespodziewany opór. Wojna zimowa przynosiła olbrzymie straty w ludziach. Śmiercionośna okazała się nie tylko broń, ale także mróz i głęboki śnieg. Dwumetrowe zaspy stawały się często grobami dla żołnierzy i dopiero wiosenne roztopy pokazywały ogrom zniszczenia. Fiński opór zintegrował nowo powstałe państwo i wpisał się w kroniki historii. Ostatnio natrafiłem na fragment wspomnień jednego z żołnierzy, który brał udział w odwrocie swoich wojsk.

Opisywał on sytuację w której to wycofująca się armia fińska stosowała „technikę spalonej ziemi”. Chodziło o celowe niszczenie wsi, dróg i mostów, które mogłyby posłużyć wrogowi jako schronienie i przyspieszałoby transportowanie sprzętu wojskowego. Pewnego razu oddział dostał rozkaz spalenia wioski, której mieszkańcy zostali wcześniej ewakuowani. Wchodząc do jednego z domów żołnierze doznali wielkiego zaskoczenia. Cały dom był idealnie posprzątany. Na środku stał stolik, na którym jakaś kobieta zostawiła list, zapałki i drewno na podpałkę. W liście dodawała odwagi żołnierzom i wyjaśniała swoje zachowanie w następujący sposób: „Kiedy oddajemy Finlandii jakiś dar, chcemy, żeby wyglądał on jak nowy”.

Ta wzruszająca historia może mieć też głębsze odniesienie duchowe. Często zadajemy sobie pytanie, o to, jaki jest cel naszego wysiłku wewnętrznego. Nie ukrywajmy, że bycie chrześcijaninem może sporo kosztować. Wymagania odnoszące się do życia moralnego i trud autentycznego spotkania z Bogiem może budzić zniechęcenie i doprowadzać do letniości lub rozmiękczania nauczania kościelnego w naszym życiu.

Po co chodzić do Kościoła? Po co spowiadać się regularnie? Po co dbać o swoje życie wewnętrzne i prawe sumienie? Ostatecznie przecież jestem słaby i Bóg chyba rozumie, że oczekuję tylko na jego miłosierdzie. Takie myślenie może zrodzić się w głowie każdego chrześcijanina. Warto wtedy sobie przypomnieć postawę wspomnianej wyżej kobiety. Bogu mamy oddawać to, co najlepsze. Ofiarowywać to, co mamy najcenniejsze i najpiękniejsze. To właśnie tutaj zaczyna się dbałość o czyste sumienie, ewangeliczny radykalizm, prawe życie. Tym, którym może się wydawać, że Bogu nie robi różnicy co mu przynoszę na ofiarę niech zajrzy do Biblii i poczyta o ofiarach jakie złożyli Kain i Abel. Sam Jezus wskazywał, że nad ofiarą rytualną przewagę ma miłosierdzie. Powinno nas to zachęcić do poważnego traktowania darów i talentów, które Bóg nam powierzył. Wykorzystajmy je maksymalnie, a Bóg nie pogardzi sercem pokornym i skruszonym.