Zachwycić się Kościołem - 9 listopada

(J 2, 13-22) Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska". Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: "Gorliwość o dom Twój pożera Mnie". W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: "Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?" Jezus dał im taką odpowiedź: "Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Powiedzieli do Niego Żydzi: "Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?" On zaś mówił o świątyni swego Ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Od XII wieku w tym dniu obchodzi się rocznicę poświęcenia bazyliki, którą cesarz Konstantyn Wielki wzniósł na Lateranie. Święto obchodzono początkowo tylko w Rzymie. Ponieważ bazylika na Lateranie jest "matką i głową wszystkich kościołów Miasta i Świata", święto rozszerzono na cały obrządek rzymski, jako znak miłości i jedności ze Stolicą Piotrową, która jak pisze św. Ignacy Antiocheński: "przewodniczy związkowi miłości".

Chciałbym dzisiaj w rocznicę poświęcenia Bazyliki Laterańskiej przedstawić Kościół w wymiarze duchowym.

Posłuży mi w tym wizja przedstawiona przez Ukrainkę Tatianę Biełous, z zawodu lekarz medycyny, która wiele lat temu, po nieudanej operacji na mózgu zmarła i po 72 godzinach będąc już nieżywą, została przywrócona za łaską Bożą do życia. Przez ten czas śmierci, anioł jej duszę oprowadzał po niebie i piekle, miała też wizję swojego Prawosławnego Kościoła.

Kobieta ta, aby uwiarygodnić swojego doświadczenia duchowego składała przysięgę wobec kapłanów. Warto więc przeanalizować tę wizję.

Oto jej świadectwo:

„I zobaczyłam swoją cerkiew. Zobaczyłam, jak idę na nabożeństwo i czym są zajęte moje myśli, wszystkim tylko nie Bogiem. Zobaczyłam moich braci i siostry w wierze. Na niektórych z nich jechały biesy (demony podobne to psów), one również witały się ze sobą, przeskakiwały z jednego człowieka na drugiego. Szczypały dzieci, aby dzieci grymasiły. I widziałam jak demony wchodziły do cerkwi. Mówiłam Bogu: „Jak takie coś może być?”

I tu na chwilę zatrzymamy się.

 Każdy z nas może pomyśleć jak wygląda moja droga do Kościoła: o czym myślę, o czym mówię, czy jest dla mnie ważne spotkanie się z Jezusem w słowie Bożym i w przyjęciu Jego Ciała oraz doświadczeniu jego miłosierdzia w konfesjonale.

A może w drodze do Kościoła po mnie też skaczą demony: nieprzebaczenia, złości, gniewu, wulgaryzmu i taki wchodzę  z nimi do świątyni Ciała Pana?

 

Kontynuujemy świadectwo Tani:

 „I oto zaczęły się śpiewy. Demonom w kościele zrobiło się nieprzytulnie. Kiedy kaznodzieja otworzył Słowo Boże i zaczął czytać, zobaczyłam jak biesy w panice rzuciły się w różne strony. Wciskały się w każdą szczelinę, wyskakiwały przez drzwi, okna, ale daleko nie odchodziły, zostawały obok drzwi kościoła czekając na wychodzących po liturgii.”

Ważny jest to tekst, bo ukazuje nam moc słowa Bożego. Szatan jest ojcem kłamstwa, dlatego też ucieka przed słowami prawdy płynącej z Ewangelii, aby je nie słyszeć.

I w waszych domach najlepszym egzorcyzmem jest ogłaszanie słowa Bożego.

Jeżeli chcesz wyrzucić z domu demona, zacznij na głos czytać słowo Boże, słowo PRAWDY, a oczyścisz dom z kłamstwa, niezgody, nienawiści.

Słowo Boże, Pismo święte leży często miesiącami na półce.

Dlaczego odczytujemy Ewangelie w naszych domach tylko w Wigilie Bożego Narodzenia?

Nie mógłby tego uczynić ojciec rodziny w każdą niedzielę przed obiadem dla przypomnienia Ewangelii czytanej na Eucharystii.

Czytamy dalej świadectwo:

„Po nabożeństwie widziałam duszę, która była po spowiedzi, która wyraziła skruchę i odnowiła swoje nawrócenie. Przy wyjściu zaatakowały ją 2-3 demony, które na niej były przy wchodzeniu do cerkwi. Biesy rzuciły się na nią – ale, i tu uwaga! Napotkały „ogrodzenie”! Przez nie już nie mogły dostać się do tej duszy i odbiły się od niej jak od niewidocznej tafli szkła.

 Ale one nie dały za wygraną, i szukały następnego człowieka, którego mogły osaczyć. Widziałam, jak jeden z braci, gdy wchodził do cerkwi, niósł na sobie jednego demona, a kiedy wychodził, to rzuciła się na niego cała zgraja. I odszedł on jak grono winogronowe, obklejony demonami. Dlatego, że on nie okazał skruchy w kościele i nie wyspowiadał się. Pozostał w tym stanie, w jakim przyszedł do cerkwi.”

A jak jest ze mną w przeżywaniu Eucharystii? Może podobnie?

Na początku Mszy św. był akt skruchy, był też ksiądz w konfesjonale, odczytano słowo Boże, było przeistoczenie, czyli Golgota i największy cud na świecie: żywe i rzeczywiste Ciało i Krew Jezusa, ale ja z tych darów Kościoła nie skorzystałem. Jaki wszedłem do Kościoła tak z niego wyszedłem!

Ba, nawet mogę wyjść w gorszym stanie, ponieważ odrzuciłem miłość Trójcy Przenajświętszej: Ojca, Syna i Ducha Świętego, który zapewne udzielał mi łaski skruchy do pojednania się z Bogiem.

Bycie w Kościele w grzechu ciężkim na Eucharystii jest nienormalnym stanem dla chrześcijanina.

Kontynuujemy świadectwo:

Następnie nasza osoba, która przeżyła śmierć doznała wizji „Niebieskiego Jeruzalem”, oto ona:

„Anioł wziął mnie za rękę i zaczęliśmy się oddalać od Tronu Pana. Nie chciało mi się odchodzić z tego miejsca. Było tam tak dobrze. Opuszczaliśmy się coraz niżej. Zobaczyłam piękne miasto.

Piękne miasto. Miało ono niejedne wrota, ale te, do których zbliżyliśmy się, były wykonane z pełnej perły. Otwierały się one jak skrzydła drzwi. Były to dwie pełne niezwykłej piękności perły. Mieniły się one najróżniejszymi barwami. Były one tak piękne, tak ciepłe i tak delikatne, że chciało się stać wiecznie i patrzeć tylko na nie. Gdy wrota się otwarły, zobaczyłam ten niebieski gród. „Jeruzalem?” – pomyślałam. I Anioł odpowiedział: „Tak. Niebieskie Jeruzalem”. Ulice złote. Nie wiem, może to nie było złoto-metal, ponieważ te kamienie ulic wyglądały jak szlifowane złoto najwyższej próby. Były one tak piękne. Nie można było oderwać od nich oczu. 

Wizja ta pięknego Miasta Jeruzalem jest potwierdzona w Apokalipsie według św. Jana, cyt:

„I przyszedł jeden z siedmiu aniołów,

i tak się do mnie odezwał:

«Chodź,

ukażę ci Oblubienicę,

Małżonkę Baranka».

I uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą,

i ukazał mi Miasto Święte -

Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga,

mające chwałę Boga.

Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego,

jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu:

Miało ono mur wielki a wysoki,

miało dwanaście bram,

a na bramach - dwunastu aniołów

i wypisane imiona,

które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela.

A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu,

a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka.

Mur jego jest zbudowany z jaspisu,

a Miasto - to czyste złoto do szkła czystego podobne.

A warstwy fundamentu pod murem Miasta

zdobne są wszelakim drogim kamieniem.

Warstwa pierwsza - jaspis,

druga - szafir,

trzecia - chalcedon,

czwarta - szmaragd,

piąta - sardoniks,

szósta - krwawnik,

siódma - chryzolit,

ósma - beryl,

dziewiąta - topaz,

dziesiąta - chryzopraz,

jedenasta - hiacynt,

dwunasta - ametyst.

A dwanaście bram to dwanaście pereł:

każda z bram była z jednej perły.

I rynek Miasta to czyste złoto jak szkło przeźroczyste. ( Ap 21, 9-12. 14. 18-21).

 

Posłuchajmy dalej świadectwa:

„Zawsze marzyłam, aby pojechać do Paryża i obejrzeć Katedrę Notre Dame, ponieważ zaliczono ją do jednego z cudów świata. To dzieło sztuki. Ale zobaczyłam je na Niebiosach. Było jeszcze piękniejsze, niż na ziemi. I przypomniałam, że i Salomon miał świątynię w widzeniu. Zrozumiałam, że twórcom, którzy kochali Boga, Pan pokazywał to, co czeka nas na Niebiosach i oni starali się powtórzyć to w kopiach. Bez błogosławieństwa Bożego nie mogliby oni stworzyć takiego piękna na ziemi. Ale na ziemi to była tylko kopia, a tutaj te dzieła są jeszcze piękniejsze.” 

„Chciałam wejść do miasta, ale Anioł powiedział: „Nic nieczystego nie wejdzie do niego”. (Tatiana miała wrócić na ziemię, stąd nie dostąpiła łaski doświadczenia bycia tam. „Niebieskie Jeruzalem dane jest tym, którzy odejdą na zawsze z ziemi).”

 

Podsumowując Tę wizję Kościoła triumfującego w niebie jak i pielgrzymującego tu na ziemi według Tatiany, myślę, że choć jej świadectwo nie jest oficjalnie potwierdzone przez Kościół Katolicki, jak każde tego typu świadectwo prywatne, nie lekceważyłbym je.

Wizja demonów zniewalających ludzi idących do Kościoła jest prawdą o naszej walce duchowej, jaką musimy stoczyć, aby pokonać zniechęcenie w wyjściu z domu do Kościoła oraz w dojściu do świątyni i w przeżyciu owocnym Eucharystii.

Niech więc wizja pięknego Jeruzalem, które czeka na każdego z nas po śmierci, przypomina i motywuje nas do  UMIŁOWANIA KOŚCIOŁA  już tu na ziemi.

Natomiast świadomość nasza, abyśmy nigdy nie byli poza Kościołem tu na ziemi przez trwanie w grzechu ciężkim, a w konsekwencji wieczności poza Murami pięknego Miasta Jeruzalem, niech skłania nas do częstego korzystania z sakramentu pokuty i pojednania. Amen.

Inne artykuły autora

Spotkanie ze Zmartwychwstałym

Kerygmat apostolski

Od Emaus do Jerozolimy