Mnich mełł cały dzień!

Tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55, 11).

Ojcowie pustyni i średniowieczni mnisi głęboko przeżywali relację ze Słowem Bożym. Stworzyli tym samym fundament metody, którą nazywamy dziś powszechnie lectio divina. Ta codzienna praktyka rozważania Słowa Bożego wymykała się jednak twardym schematom. Mimo iż dzisiaj posługujemy się nią wyliczając jednym tchem kolejne etapy tej modlitwy (lectio, meditatio, oratio, contemlatio/actio) to jednak już na samym początku jej stosowania zrodziło się całkiem nowe pojęcie. Mowa tu o ruminatio. W bezpośrednim tłumaczeniu ruminatio to „przeżuwanie”. Chodziło o ciągłe rozważanie konkretnego słowa lub wersetu biblijnego w ciągu dnia.

Ojcowie pustyni kojarzyli tę czynność z przeżuwaniem trawy przez krowę na pastwisku (sic!) i zachęcali mnichów, aby cierpliwie i z wytrwałością powtarzali fragmenty Pisma Świętego. Często nakazywali ich zapamiętanie. Taka postawa miała doprowadzić do zakorzenienia Słowa Bożego w myślach i uczuciach. Chodziło o to, aby dotrzeć do takiego punktu w medytacji, aby Słowo wydało konkretny owoc i można je było spokojnie oddać Bogu w czasie kontemplacji. Spełniała się w tym obietnica „nieustannego obiegu Słowa Bożego”, którą sformułował prorok Izajasz: Tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa (Iz 55, 11).

Dzisiaj metoda lectio divina nie jest jedynie metodą dla kilku pustynnych mnichów. Wielu ludzi świeckich wyjeżdża na rekolekcje i spotyka się ze Słowem Bożym w życiu codziennym. Co więcej, można powiedzieć, że lectio divina stało się stylem życia dla praktykujących ją osób. W mojej głowie rodzi się obraz dusz ludzkich jako wielkich młynów (lub pastwiska pełnego mlecznych krów!), które mielą nieustannie Słowo Boga, aby stało się strawne i nakarmiło do syta. Na całym świecie Słowo Boże poddawane jest ciągłej „obróbce”, aby wydało obfity plon i zrodziło prawdziwą wiarę.

Ciekawostka!

Poniżej podaję odmianę czasownika mleć, z której kiedyś w szkole dostałem 1. Takie życie...

Czas teraźniejszy
mielę 
mielesz 
miele 
mielemy 
mielecie 
mielą

Czas przeszły:
mełłem (-am, -o) [2 razy Ł]
mełłeś (-aś, -o) [2 razy Ł]
mełł, mełła, mełło [2 razy Ł]
mełliśmy [Ł + L]
mełliście [Ł + L]
mełli [Ł + L], mełły [2 razy Ł]
 

Inne artykuły autora

O wymiarach ludzkiej cierpliwości

Odkryj wartość kierownictwa duchowego

Kręte drogi niewiary