Tylko nie w szczepionkę!

Kilka miesięcy temu byłem świadkiem wydarzenia, które rozegrało się na szkolnej przerwie i zrodziło we mnie refleksję na temat narażania się na kolejne zranienia.

Jak to zazwyczaj bywa, dziecięca fantazja i żywiołowość nie pozwala na spokojnie spędzenie kilku chwil między lekcjami, bo na przerwach szkolnych dochodzi czasami do konfliktowych sytuacji. Jedna z nich miała miejsce w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Uczniowie chwalili się między sobą, kto ma fajniejszy ślad po niedawno zrobionym szczepieniu. Samo szczepienie oczywiście było jednym z najważniejszych wydarzeń szkolnych i w pamięci małych uczniów zapadło bardzo głęboko, a jednocześnie stanowiło powód do dumy lub niepokoju o przyszłość, bo: „Co to będzie, gdy po raz kolejny trzeba będzie pójść do gabinetu pielęgniarki i dać się ukłuć w ramię?”.

Nie o tym jednak jest ta historia. Rzecz odnosi się do wydarzenia, które rozegrało się pomiędzy dwoma zaszczepionymi uczniami. W ferworze kłótni o składanego transformera w pewnym momencie doszło do szarpaniny, a następnie do rękoczynów. Początkowo niewinna przepychanka skończyła się uderzeniem w ramię. Wtedy też z ust ofiary tego niecnego czynu padły słowa: „Ałaaa… tylko nie w szczepionkę! Tak nie wolno!”. Ten haniebny akt był na tyle druzgocący dla emocjonalności poszkodowanego, że w całej klasie rozległ się przerażający krzyk, a następnie szloch. Wszyscy spojrzeli na siebie i chwycili się za swoje ramiona, aby dać wyraz temu, że nikt w szczepionkę uderzać nie powinien, a sam czyn domaga się interwencji samego księdza katechety. Oczywiście ksiądz zainterweniował i całą sprawę wyjaśnił, a w jego głowie zrodziła się myśl, że nie jest niczym przyjemnym, kiedy drugi człowiek uderzy nas w nasze rany.

Poszła za tym również głębsza refleksja, która każe nam zatrzymać się nad sytuacjami, w których ktoś celowo uderza w nasz najsłabszy punkt. Pomijam już fakt, że właśnie w ten sposób działa sam szatan, ale często zdarza się, że także ludzie, którzy dobrze nas znają, wiedzą, w jaki punkt uderzyć, aby nas zranić. Powinno to zrodzić w nas troskę o to, aby mądrze ujawniać swoje zranienia i słabości, zwłaszcza osobom niezaufanym. W przeciwnym razie, ktoś celowo może wykorzystać nasze zranienie, aby ponownie w nie uderzyć.

Inne artykuły autora

O wymiarach ludzkiej cierpliwości

Odkryj wartość kierownictwa duchowego

Kręte drogi niewiary