Michalici

Nieekstremalna mini pielgrzymka do św. Józefa

23-03-2024

facebook twitter
19 marca, chłodny wtorkowy wieczór...

Kolejny dzień nowenny w intencji ojczyzny (https://warszawa.michalici.pl/aktualnosc/parafii/akcja-21-20). Intencja szczególna na ten dzień brzmi: „O odczytanie prawdziwej roli mężczyzny i kobiety w małżeństwie oraz o trwałość rodzin”. Zaraz potem grupka mężczyzn rusza spod drzwi Kaplicy Aniołów. W ciszy przemierza ulice Bemowa. Nie jest to idealna cisza. Nie licząc odgłosów miasta, słychać szelest czyjejś kurtki, pobrzękiwanie różańca trzymanego w ręce, stuknięcie buta o płytę chodnikową.

Mijające osoby dziwią się, co to za dziwna grupka milczących dziesięciu facetów, z których dwóch idzie w sutannach. Pani z pieskiem, która właśnie wychodzi ze swojego bloku, robi wielkie oczy, ale nic nie mówi. „A co to, paczki z Caritasu roznoszą?” rzuca ktoś z jednego z zaparkowanych samochodów. A może to jacyś obrażeni na świat ponuracy?

W rzeczywistości była to mini pielgrzymka do Sanktuarium św. Józefa na ul. Deotymy. Tym razem nieekstremalna. Dystans jest bliski, raptem kilka kilometrów. Wśród tych mężczyzn obecni są ojcowie – ci biologiczni, ale i duchowi. W milczeniu, modlitwie myślnej, dotarli na Koło do kaplicy całonocnej Adoracji. Po krótkiej chwili przed Najświętszym Sakramentem, modlą się litanią do św. Józefa. Patrona m.in. Kościoła powszechnego i małżeństw.

W drodze powrotnej są już rozmowy. W jednym miejscu zatrzymujemy się na dziesiątkę różańca w intencji małżonek i przełożonych. Każdy z nas mówi jedno „Zdrowaś Mario”, jest nas bowiem równo dziesięciu. Potem ruszamy dalej. Dwugodzinne pielgrzymowanie kończymy pod figurą św. Józefa przy Domu Zakonnym michalitów. Jest błogosławieństwo, wspólne zdjęcie i rozchodzimy się do domów.

Po co tam poszedłem? To pytanie zadałem sobie dopiero po powrocie. Gdy usłyszałem o tej inicjatywie, od razu chciałem dołączyć. Myślę, że przede wszystkim przyciągnęło mnie pragnienie wspólnoty, możliwość spędzenia czasu z grupą ludzi wyznająca podobne wartości. Ale też ciekawość poznania nowych osób. Wreszcie również była to doskonała okazja do złamania rutyny dnia codziennego i wyłuskania skrawka czasu na osobistą modlitwę.

Tekst: Wojciech Dubaniewicz
Zdjęcia: Andrzej Chęć