Michalici

Zaproszenie na spotkanie z Marino Restrepo

23-05-2023

facebook twitter
2 czerwca w naszej parafii będzie można usłyszeć świadectwo Marino Restrepo, ewangelizatora, byłego producenta w Hollywood, który podzieli się świadectwem swego nawrócenia.

Msza św. będzie o godz. 18.00 a po niej wspólna modlitwa przed Najświętszym Sakramentem i świadectwo.

Kim jest? To bogaty producent filmowy z Hollywood, który w Boże Narodzenie 1997 roku został porwany dla okupu przez kolumbijską mafię i wywieziony do amazońskiej dżungli. Czekając na egzekucję, przeżył doświadczenie, czy lepiej: OSTRZEŻENIE, które uświadomiło mu, co się dzieje podczas sądu szczegółowego, na jakim staje każdy człowiek w chwili śmierci…

Choć wychowany w wierze katolickiej, stracił ją w młodości. Jak wyznał: Przez długie lata zadawałem się z duchami ciemności, aż w końcu stałem się kompletnym poganinem. «Ja» stało się centrum mojego życia. Żyłem zupełnie zawładnięty mentalnością tego świata: zarobić jak najwięcej pieniędzy, zostać sławnym i korzystać z życia.

Co się wydarzyło w amazońskiej dżungli? Siedząc w ciemnościach, na gnoju, żywcem zjadany przez robactwo, głodny i przerażony, zaczął szukać w sercu czegokolwiek, czego mógłby się uczepić. I wtedy znalazł się na sądzie Bożym…

Ludzie mówili, że byłem dobrym człowiekiem, naśladowali mnie. Rosłem we własnych oczach. Tak naprawdę byłem wielkim kłamcą, oszustem i rozpustnikiem. Mało tego, miałem czelność uważać się za przyzwoitego człowieka! Z tego wszystkiego zdałem sobie sprawę w jednej chwili, gdy Pan zawołał mnie po imieniu. Ujrzałem mroki własnej duszy i tak wielką zatwardziałość serca, że nie byłem w żaden sposób w stanie otworzyć go na Miłość, która objawiła się przede mną. Nie miałem klucza do własnego serca, bo nigdy tak naprawdę nikogo w życiu nie kochałem.

Marino spojrzał pod nogi i ujrzał, że rozwiera się pod nimi wielka przepaść, z dna której dochodziły nieludzkie krzyki i wycia. Nie chciał na to patrzeć, ale czuł się przymuszony. Oczom przerażonego człowieka ukazało się piekło i co gorsza miał on pełną świadomość, że na nie zasłużył.

Zobaczyłem w nim nie setki, nie tysiące, ale miliony dusz! W każdej chwili wpadają tam kolejne. Zdałem sobie sprawę, że jako katolicy mamy wszystko, czego nam potrzeba, żeby nie trafić do piekła. Pan Bóg wyposażył nas lepiej niż najpotężniejszą armię tego świata.

Po wizji piekła Marino ujrzał kolejno czyściec, wraz z jego stopniami oczyszczenia i duszami żebrzącymi o naszą modlitwę i ofiarowanie, oraz niebo, pełne dusz zbawionych i aniołów. Zdał sobie też sprawę, jak wielką tajemnicą jest świętych obcowanie, ich pomoc nam, żyjącym na ziemi, oraz pomoc aniołów.

Bóg nie chce, aby czyjakolwiek dusza znalazła się w piekle, ani nawet w czyśćcu – pisze Marino. Jego pragnieniem jest zabrać każdego człowieka z ziemi prosto do nieba. Niebo jest naszym prawdziwym domem.

Marino był zakładnikiem partyzantów jeszcze przez sześć miesięcy. Pewnej nocy, całkiem niespodziewanie i bez podania przyczyny, porywacze wyprowadzili go z piwnicy i kazali mu iść prosto przed siebie drogą, nie oglądając się za siebie.

Myślałem, że nadeszła godzina egzekucji. Szedłem i czekałem, aż w plecy ugodzi mnie śmiertelna kula. Szedłem dalej i dalej, ale strzał nie padał. Na zakręcie drogi kątem oka spojrzałem za siebie. Porywaczy nie było, wycofali się do lasu…

W życiu Marina Restrepo, dzięki Bożemu Miłosierdziu, dokonał się radykalny zwrot: dostał drugą szansę, której za nic na świecie nie chce zmarnować. Głosi swoje świadectwo, ponieważ, jak mówi, tak bardzo przyzwyczailiśmy się rozmywać chrześcijaństwo, że w wielu środowiskach jest dziś „politycznie niepoprawne” przypominanie o kajdanach grzechu, o działaniu diabła, o piekle itd. Tak zwani „porządni ludzie” nie chcą o tym słyszeć, bo przecież „nic złego nie robią”.

Marino Restrepo postanowił być pielgrzymem miłości, jak św. Jan Paweł II, jak wielu innych, którzy odważyli się przypominać prawdę o sprawach ostatecznych. Podjął trud życia w Bożym świetle, gdyż po tym, czego doświadczył, wie, że tego światła żaden mrok zgasić nie zdoła. Dlatego świadectwo nawrócenia się Kolumbijczyka z Hollywood nie jest „straszeniem piekłem”, tylko odwagą spojrzenia w niebo z miłością i ufnością w Boże Miłosierdzie, które potrafi wyciągnąć człowieka z najgorszych tarapatów.

Marino Restrepo przybywa do naszej Ojczyzny 30 maja i pozostanie do 6 czerwca. W różnych kościołach będzie można posłuchać jego świadectwa i razem się pomodlić, by umocnić naszą miłość i wiarę w Pana Jezusa.